Wyrok na polski transport odroczony. Co dalej z pakietem mobilności?

Branża transportowa jest jedną z tych, w których Polacy wiodą absolutny prym na naszym kontynencie. W Parlamencie Europejskim toczą się jednak prace nad rozwiązaniami, które znacznie osłabią nasze rodzime firmy. Na szczęście tzw. pakiet mobilności, bo o nim mowa, został póki co zamrożony. To jednak nie oznacza, że w siedzibach polskich przedsiębiorców transportowych można już schładzać szampana…

Zdjęcie z porządku to nie rezygnacja

Pakiet mobilności dotyczy zmian regulacji w kilku kluczowych obszarach:
• Nowe zasady delegowania pracowników,
• czasu pracy kierowców i odpoczynku kierowców,
• zasadach kabotażu,
• nowy rodzaj tachografów.
[sociallocker id=”8330″] [/sociallocker]
Proponowane zmiany najbardziej uderzają w polskie firmy transportowe, których konkurencyjne warunki zapewniły im sukces na kontynencie. Pamiętajmy, że niemal co trzeci transport międzynarodowy jest obsługiwany przez polską firmę, a około 40% rynku pod względem kabotażu to wynik, który mówi sam za siebie.

Polscy europarlamentarzyści akurat w kwestii obrony branży transportowej nad Wisłą podjęli wspólny wysiłek. Do dokumentacji Komisji Transportu wpłynęło aż 1600 poprawek, co wymusiło na przewodniczącym PE Antonio Tajanim zdjęcie tematu z obrad. Spoglądając na terminarz parlamentu, teoretycznie można by jeszcze głosować na kwietniowej sesji, ale w praktyce byłoby to zbyt trudne w realizacji. Niekorzystne rozstrzygnięcia dla polskiego transportu odsuwają się w czasie.

Niestety, Rada Unii Europejskiej przegłosowała pakiet mobilności w kształcie, który uderza w rodzimy transport. Jedynie zasadnicze poprawki lub blokada PE są w stanie powstrzymać procesy, które z pewnością osłabią pozycję rynkową polskich firm. Dla wielu z nich nowe, europejskie przepisy mogą oznaczać tylko jedno: rychłą upadłość.

Przeczytaj również: Kierowca pijany czy kierowca zmęczony? Zobacz cały eksperyment + raport